Formacja SGO

20120705 Podsumowanie selekcji do SGO BOST „BB/I/2012”

Najważniejszym wydarzeniem Specjalnych Grup Operacyjnych w pierwszym letnim miesiącu była selekcja i nabór nowych osób do SGO BOST. Praca nad przygotowaniami trwała dwa tygodnie. Instruktorzy zajęci byli przygotowaniem trasy, która miała sprawdzić wytrzymałość fizyczną i psychiczną nowych kandydatów. Ciężar rekrutacji nowej ekipy wzięli na siebie młodsi operatorzy, którzy zaprosili osoby mogące wnieść bardzo wiele w rozwój grupy.

W upalną sobotę, ostatniego weekendu czerwca, na selekcji stawiło się 8 osób, nieświadomych czekających ich wyzwań.. Po przywitaniu i oddaniu do depozytu wszystkich przedmiotów, które były zakazane lub zbędne przedstawiono zasady uczestnictwa. W trakcie przydziału numerów zostały omówione kwestie związane z bezpieczeństwem.

Nad uczestnikami czuwał, nie odstępując ich na krok ratownik medyczny, związany z wojskami specjalnymi. Już po pierwszych ćwiczeniach na drążkach, które wchodziły w skład rozgrzewki pomoc medyka była nieodzowna. Damska cześć rekrutów(cztery panie zgłosiły się na rekrutację!) postanowiła pozostawić skórę z dłoni na drążkach do ćwiczeń, co przy panującym upale było wyjątkowo nieprzyjemne.

Rozgrzewka dała niezły wycisk uczestnikom, kombinacja temperatury i intensywnych ćwiczeń okazała się wielkim wyzwaniem. Jednak wszyscy dali sobie radę i po tak solidnej zaprawie, ruszyli ochoczo biegiem za
instruktorem prowadzącym grupę.

Po krótkim, acz intensywnym biegu, uczestnicy trafili na pierwszy z punktów, który miał na celu sprawdzić ich myślenie i odporność na stres. Zadaniem grupy był transport rannego ze złamanym kręgosłupem na drugi brzeg głębokiego jaru. Ograniczenie czasu do 25 min zmusiło rekrutów do myślenia i kreatywnego wykorzystania posiadanego sprzętu. Na tym etapie, uczestnicy, musieli się wykazać dużą determinacją i wolą walki. Dzięki dobrej pracy zespołowej udało im się osiągnąć założony cel i po krótkim „odpoczynku” ruszyli dalej.

W następnym punkcie, uczestnicy musieli wykazać się elementarną wiedzą z zakresu survivalu- umiejętnością rozpalenia ognia używając krzesiwa. Mając 10 min czasu pary pracowały nad rozpaleniem ognia, niestety udało się to tylko jednej dwójce. Wyraźnie dawały się we znaki zniszczone dłonie piękniejszej części ekipy. Instruktorzy umilali czas uczestnikom rozmową, na jakże przyjemne tematy, związane z tym, co ich czeka w razie przerwania zadania;] Kolejny bieg zaprowadził zmęczoną ekipę do kolejnego punktu, gdzie zadaniem było przeniesienie solidnego kawałka drzewa. Ta operacja wymagała
pracy drużynowej i niezłej siły. Krew pot i łzy lały się strumieniami, gdy belka w końcu wylądowała w miejscu, w którym być powinna, a uczestnicy mogli ruszyć dalej.

Po kolejnym już tego dnia biegu i początku podejścia na szczyt Łyski (640mnpm), rekruci mogli odpocząć w cieniu lasu i napić się krystalicznie czystej wody ze źródełka, tryskającego wprost spod ziemi. Po tym jakże wspaniałym momencie wytchnienia, przyszedł czas, by ruszyć w dalszą drogę. Jednak nie wszyscy zdecydowali się kontynuować zadania, na tym etapie odpadł jeden z rekrutów. W dalszą drogę ruszyło 3 mężczyzn i 4 kobiety. Widok ze szczytu Łyski okazał się tak ciekawy, że po pierwszym wejściu uczestnicy zdecydowali się na kolejne. Oczywiście nie obyło się bez wsparcia ze strony instruktorów.

Kiedy, już po raz drugi, przy zachodzie słońca, przyszli operatorzy BOST stanęli na szczycie, mieli okazje chwilę odpocząć przed trudami nadchodzącej nocy. Gdy, już w zupełnej ciemności, mijaliśmy następny punkt, uczestnicy nawet nie zdawali sobie sprawy z czekającego ich wyzwania, jakim jest spotkanie z naszym pozorantem. W ciemności, wśród krzyków i nerwowej atmosfery, pozorant próbował nakłonić grupę do pomocy swojemu koledze. Rekruci starali się go uspokoić i odnaleźć ofiarę wypadku. Po kilku
chwilach wiadomo było, gdzie znajduje się poszkodowany więc przystąpiono do udzielenia pomocy, która zakończyłaby się sukcesem, gdyby nie ucieczka symulującą szok pourazowy. Jednak i na tę okoliczność nasi rekruci byli przygotowani. Szybko przejęty poszkodowany został zaopatrzony i już w kilka chwil później uczestnicy wyruszyli do miejsca, w którym czekał ich nocleg.

Oczywiście nie obyło się bez niespodzianek w postaci pobudki przy użyciu petard i wizycie kilku instruktorów. Gdy następnego dnia, po 15 km marszu, ekipa zjawiła się w ośrodku widać było, że zmęczenie odcisnęło swoje piętno. Jednak dali radę! Wszyscy instruktorzy pogratulowali ukończenia tej morderczej selekcji, już obecnym operatorom SGO BOST. Wielki szacunek za hart ducha i wolę walki należą się wszystkim, jednak mnie osobiście zadziwiła determinacja, Pań które mimo uszkodzonych w znacznym stopniu dłoni przetrwały wszystkie trudy tego weekendu.

Tak upłynął czerwiec w szeregach BOST…

Artur „Viridis”

Zdjęcia:
http://www.jurzak-foto.pl
Źródło:
https://667705.ga