W dniach 22 – 26.10.2012r. odbył się zorganizowany dla 5 Lubuskiego Pułku Artylerii z Sulechowa kurs przywództwa LIDER. W kursie brali udział żołnierze wymienionej jednostki przewidziani w dalszej perspektywie rozwoju do objęcia pierwszych stanowisk dowódczych oraz kilku podoficerów najniższego szczebla. Zaangażowanymi w nadzór instruktorski byli zwycięzcy poprzednich edycji kursu reprezentujący min. 17 WBZ oraz 16 bpd, a także osoby cywilne zaangażowane w działania proobronne i paramilitarne. Wsparcie wydzieliła Jednostka Strzelecka nr 4046 z Sulechowa oraz SGO REC. reprezentowane przez Dowódce oddziału Recona.
LIDER, to w założeniu kurs w trakcie, którego kandydat na podoficera zapoznaje się przede wszystkim z systemem wartościowania własnych predyspozycji, poznawania swoich silnych i słabych stron po to właśnie, aby po jego zakończeniu potrafić określić samego siebie mianem przywódcy. Kursu nie kończą wszyscy, którzy go rozpoczęli, a właściwie kończą go nieliczni, którym silna wola i motywacja pomogły dotrwać do końca. Niezależnie od tego, w jakiej jednostce jest przeprowadzany i jakie specjalizacje posiadają kursanci zagadnienia szkoleniowe tworzone są w taki sposób, aby opierały się o tematykę ogólnowojskową, a więc to, co powinien potrafić piechociniec, czołgista, czy łącznościowiec. Tym razem trafiło na artylerzystów.
Każdy z kursantów jest oceniany indywidualnie, a na ocenę wpływ mają nie tylko wyniki uzyskiwane z poszczególnych testów i ćwiczeń, ale równie poważnie brana jest pod uwagę analiza psychologiczna, działanie w stresie, umiejętności dowódcze czy wiedza z zakresu pomocy przedmedycznej. Eliminacja uczestnika może nastąpić i następuje w każdej chwili, a na decyzję o niej ma wpływ zarówno ocena ogólna jak też opinia pojedynczego instruktora.
Po raz pierwszy kierownictwo kursu zadecydowało o przekazaniu tak ważnego zagadnienia, jakim są strzelania instruktorom cywilnym, co myślę, że przełożyło się na nową jakość oraz podniosło rangę współpracy wojskowo – cywilnej na wyższy poziom. Strzelania podzielone zostały na dwa zagadnienia: strzelanie z broni długiej prowadzone przez Scotta oraz strzelanie z broni krótkiej prowadzone, przez Recona, przy czym nie znając poziomu umiejętności kursantów instruktorzy przygotowali takie scenariusze, które z jednej strony umożliwiałyby odbycie strzelania innego niż obowiązujące w regulaminie strzelań, a z drugiej strony nie miało zasadniczego wpływu na przyszły tok szkolenia strzeleckiego w jednostce. Głównym celem było wykonanie zadania ogniowego narzuconego przez instruktora przy minimalnej ingerencji w nazwijmy to „niedoskonałości manualne” (chodzi o postawy strzeleckie, wykorzystanie ergonomiki broni, poruszanie się po rubieży) wynikające z poziomu wyszkolenia. Biorąc pod uwagę sposób i dynamikę strzelania oraz konieczność szczególnego zwrócenia uwagi na warunki bezpieczeństwa z zadowoleniem stwierdziliśmy, że wszyscy zagadnienie wykonali.
Patrząc na całość z punktu widzenia praktyki uwidoczniły się dwa niepokojące problemy.
- Automatyzm szkolenia strzeleckiego, narzucenie zasad obsługi manualnej broni, całkowita przewidywalność sytuacji. To elementy, które „zabijają” zdolność prawidłowej oceny sytuacji oraz powodują, że strzelanie staje się zdobywaniem ocen w dzienniczku, a nie zdobywaniem doświadczenia, które kiedyś trzeba będzie wykorzystać w boju. Szkolenie „z instrukcją i regulaminem w ręce”. Skutecznie powoduje wyłączenie myślenia. Warunki strzelania celowo zostały omówione w taki sposób, aby pozostawić bardzo szeroki margines na „własną inwencję” strzelającego w myśl zasady, że najważniejsza jest eliminacja celu. Niestety wpojone reguły znacznie obniżały dynamikę już na starcie. Kursanci nawet nie pomyśleli o „przekonfigurowaniu” kabur skórzanych czy możliwości zastosowania komory na magazynek w szelkach typu Lubawa jako prowizorycznej „szybkiej” kabury do pistoletu. Dostępne były również kabury udowe, z których skorzystała… jedna osoba.
- Pomimo nowelizacji programów strzelań brak jest widoków, na to, że w jednostkach zasadniczo niedziałających na linii styczności wojsk programy te uwzględniają ich specyfikę. Nadal wyznacznikiem wojskowego wyszkolenia zdaje się być wykonanie strzelania nr 1 i nr 2 z broni etatowej. Pytanie tylko czy żołnierz nie uczestniczący bezpośrednio w działaniach na pierwszej linii, a np. stanowiący obsadę SD lub baterii armat częściej będzie strzelał na odległościach 100 – 200m, czy też na odległościach 10 – 50m? Kursanci zrozumieli, o czym mówię, kiedy podałem przykład wykorzystania grupy dywersyjno-rozpoznawczej do wykonania najścia na obiekt i jego niszczenia. Dlatego min. zaplanowaliśmy strzelania na odległościach 5 – 15m.
Podsumowując jestem przekonany, że każda inicjatywa mająca na celu poprawienie wyszkolenia wojska, ale także zacieśnienie kooperacji pomiędzy armią, a cywilami jest inicjatywą trafioną i konieczną, która w ogólnym rozrachunku przeliczy się jedynie na zysk jakościowy po obu stronach.
Jacek „Recon”
Dowódca SGO REC
Formacja Specjalne Grupy Operacyjne