W tydzień po zakończeniu szkolenia udostępniam sprawozdanie organizatora w którym postaram się w sposób przejrzysty podsumować, te trzy dni na które wielu z Was czekało i które mam nadzieję wykorzystaliście optymalnie dla poszerzenia swojej wiedzy i umiejętności.
Tegoroczny Weekend Zwiadowców jak zresztą każdy poprzedni posiadał element charakterystyczny, a tym razem była to prelekcja oficera 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej na temat BSL czyli bezpilotowych środków latających. Prelekcja wsparta prezentacją multimedialną miała za cel przedstawienie kolejnego środka bojowego jaki wykorzystywany jest przez wojska rozpoznawcze i specjalne także w naszej armii. WZ, to nie tylko szkolenie praktyczne, ale także okazja do zapoznania się z techniką która przynajmniej na razie nie jest dostępna na tego typu szkoleniach. Myślę, że informacje z pierwszej ręki pozwoliły kursantom zrozumieć, że działania rozpoznawcze, to nie tylko ich spektrum wykonawcze, ale również wsparcie informacyjne bez którego patrole nie rzadko działałyby „na ślepo”.
Pierwszy dzień.
To zawsze szkolenie bez zwiększonej dynamiki jednak połączone z możliwością poznawania sprzętu oraz innych zagadnień, a także spotkania z ludźmi którzy niemal na co dzień szkolą się w tym, co kursanci poznają raz w roku. Myślę, że dobrym rozwiązaniem było zaprezentowanie uzbrojenia podstawowego, a przede wszystkim możliwość dokładnego zapoznania się z budową kbs Beryl oraz jego praktycznego rozkładania i składania, co biorąc pod uwagę fakt użytkowania przez kursantów replik dało pewne wyobrażenie o ich bojowych odpowiednikach. Oficerowie obecni na tym punkcie szkolenia mieli z kolei okazję do sprawdzenia swoich umiejętności dydaktycznych tym bardziej, że kilka dni wcześniej opuścili mury WSO.
Kolejnym ciekawym i nowym elementem była możliwość zapoznania się z podstawową radiostacją plecakową czyli TRC 9200. Szkolenie podzielono na dwa etapy w taki sposób aby na początku zapoznać się z przeznaczeniem i danymi technicznymi radiostacji, a następnie z jej praktycznym strojeniem oraz podstawami pracy czyli nawiązaniem łączności. Każdemu z kursantów nie obca jest łączność radiowa, którą zazwyczaj realizujemy za pomocą radiotelefonów PMR jednak jak zdążono się przekonać praca na radiostacji, a PMR, to dwa odległe od siebie bieguny. Obserwując szkolenie, a później biorąc praktyczny udział w prowadzeniu łączności uważam, że chcąc działać bądź rekonstruować działanie regularnych wojsk znajomość zasad prowadzenia korespondencji radiowej winna być traktowana na równi ze znajomością taktyki czy obsługi broni. Dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie w grupach własnego SOP-u na podstawie wojskowych przepisów korespondencji radiowej.
Element szkolony od pierwszej edycji i jak się okazuje taki z którym zawsze jest wiele problemów to terenoznawstwo i nawigacja lądowa. Tym razem wyszedłem z założenia, że WZ to nie tylko szkolenie dla osób biorących w nim udział cyklicznie lecz także dla tych które są na nim po raz pierwszy zatem należałoby większy nacisk położyć na podstawy. W tematyce znalazło się: orientowanie mapy, wyznaczanie punktu stania na podstawie mapy, planowanie trasy marszu wzdłuż dróg i duktów leśnych na podstawie mapy i przedmiotów terenowych, określanie współrzędnych prostokątnych płaskich. Prowadzenie punktu powierzyłem instruktorowi JS 4046 i w moim odczuciu zadanie zostało wykonane pozytywnie. Oczywiście weryfikacją było ćwiczenie sprawdzające w trakcie którego wszystkie grupy zdołały odczytać współrzędne obiektów oraz dotrzeć do nich (nie koniecznie wykonując zadanie), niektórzy z kolei zmuszeni zostali dodatkowo do podania miejsca podjęcia poszkodowanych, co również zostało wykonane poprawnie. Wnioskiem po tym elemencie szkolenia jest to, że ćwicząc taktykę w terenie należałoby większą wagę przywiązywać do wplatania w jej ramy nawigacji lądowej oraz używania systemu GPS jako weryfikatora tego, co odczytamy z mapy i busoli.
Drugi dzień szkolenia.
Rozpoczęliśmy dosyć wcześnie, bo kilka minut po godzinie trzeciej w nocy. To już tradycja więc większość kursantów spała w umundurowaniu gotowa na wyrwanie ze snu o najdziwniejszej porze. Jak zawsze sytuację nakręcał Scott i dzięki jego niezłomnej postawie jedni „pompowali”, a niektórzy się przyglądali. Założeniem nocnego marszu była weryfikacja umiejętności w nawigacji nabytych w pierwszym dniu szkolenia, moja koncepcja okazała się jednak nieco odmienna do tej zaserwowanej przez Scotta co w gruncie rzeczy przełożyło się na czas zadania. Według mojego założenia marsz na nawigację miał trwać nie dłużej niż półtora godziny, wg założenia zrealizowanego przez Scotta trwał ok. trzech godzin, a różnicą była forma pokonania terenu moja „sportowa” i Scotta „taktyczna” nie mniej jednak zadanie zostało wykonane przez wszystkie grupy i potwierdziło zrozumienie przez kursantów zasad nawigacji wg mapy i podanych współrzędnych. Ostatnia grupa rejon wyjściowy osiągnęła ok. godz. 06.20. Na odpoczynek zostało niewiele czasu.
Od rana drugiego dnia realizowane było szkolenie praktyczne w takiej tematyce jak:
– działanie przy wejściu w kontakt ogniowy i poniesieniu strat (ewakuacja ze strefy śmierci)
– użytkowanie uzbrojenia osobistego w sytuacjach dynamicznych
– obserwacja, maskowanie i wykonywanie szkicu rozpoznania
– przeprawa rzeczna na środkach podręcznych i pontonie
Każdy z punktów obsadzony był przez, co najmniej dwóch instruktorów lub instruktora i jego pomocnika taki podział umożliwił bardziej efektywne szkolenie, co z uwagi na kilkunastoosobowe grupy szkoleniowe przeniosło się na jego efektywność. Bardzo pozytywnym efektem w tym roku było dzielenie się kursantów z organizatorem uwagami w stosunku do danego punktu, oczywiście uwagami pozytywnymi i negatywnymi. Taka wymiana informacji jest potrzebna aby w przyszłości eliminować jak najwięcej niedociągnięć.
„Czerwona taktyka”
Na stałe wpisana przeze mnie do każdego szkolenia jak zawsze miała wielu zwolenników przede wszystkim w jej praktycznym wydaniu. Wielką pomocą okazał się udział Houseika jako drugiego instruktora, co biorąc pod uwagę nagły brak wsparcia dla instruktora głównego czyli Ariela który od niedawna zasilił szeregi SGO REC. i podjął się wyzwania niejako z marszu było bardzo pomocne. Nie da się ukryć, że praktyka i podejście do szkolenia Housiego ten właśnie punkt zamieniły w kopalnię wiedzy.
„Taktyczno – ogniowe”
Przeprowadzone przez Dzikiego oraz jego ludzi z Hunters 04 miało przede wszystkim za zadania praktyczne usystematyzowanie umiejętności kursantów w obsłudze uzbrojenia podstawowego oraz prowadzenia ognia w sytuacjach dynamicznych i awaryjnych. Praktyka wyniesiona przez Dzikiego z regularnej służby oraz wielu ukończonych kursów przełożyła się na realne podniesienie umiejętności kursantów. Usłyszałem wiele słów uznania o przygotowaniu i przekazaniu wiedzy przez Huntersów.
„Obserwacja, maskowanie i wykonanie szkicu rozpoznania”
To zagadnienie z uwagi na rozległość materiału przekazałem osobom których wiedza i umiejętności są mi dobrze znane, a ich zaangażowanie w projekty paramilitarne jest bardzo duże. Scott oraz Seba pomimo, że inaczej zaplanowałem przebieg szkolenia na ich punkcie wykonali wszystko wzorowo, a ich wzajemna współpraca naprawdę mnie satysfakcjonowała. Miałem obawy, co do postrzegania tego punktu przez kursantów, bo wiele osób swoje pojęcie o rozpoznaniu opiera jedynie na marszach przez lasy, skrytym pokonywaniu terenu i cichym „zdejmowaniu” przeciwnika. Obserwacja, to jednak dla zwiadowcy chleb powszedni w trakcie wykonywania zadania, a jej nauka jest żmudna i czasami nudna stąd moje obawy o zainteresowanie kursantów. Jestem zadowolony, że obawy okazały się nie uzasadnione, a szkolenie przeprowadzono w sposób interesujący i przystępny dla każdego kto chciał wynieść wiedzę i dozę praktyki.
„Przeprawa rzeczna na środkach podręcznych i pontonie”
Aby było ciekawie zawsze musi być przynajmniej jeden punkt bardziej „ekstremalny” od innych i takim w tym roku była przeprawa. Mój „strzał w dziesiątkę” czyli Dudi który był instruktorem oraz Tofik jago pomocnik. Znając Dudiego wiedziałem, że nie odpuści niczemu i nikomu, a jednocześnie szkolenie przeprowadzi metodycznie. Rzeka w tym roku sprawiła niespodziankę, bo zarówno jej poziom jak i szybszy niż zwykle nurt sprawiły, że kursanci przekonali się jakim wysiłkiem jest wykonanie kilkunastometrowej przeprawy na środkach podręcznych. Cieszę się, że to zagadnienie przede wszystkim zostało przeprowadzone bezpiecznie, ale również z naciskiem na taktyczne wykorzystanie terenu oraz możliwości kursantów.
Cały dzień szkolenia naznaczony był wysiłkiem kursantów, walką z sobą i ogarniającą czasem niemocą, ale również walką z aurą, bo na nadmiar słońca czasem każdy mógł narzekać. Dowodem na to było niemal stu procentowe zużycie przydziałowej wody pitnej pod koniec dnia oraz konieczność doraźnego zwiększenia jej przydziału.
Szkolenie drugiego dnia zakończyło się około godziny 18.00 i trwało niemal 10 godzin non-stop, co biorąc pod uwagę działanie już od godziny 03.00 zapewne dało efekt większego zmęczenia. Kończąc szkolenie kursanci byli świadomi, że przed nimi tylko cztery godziny odpoczynku, a następnie wyjście na czternastogodzinne ćwiczenie sprawdzające.
Trzeci dzień szkolenia.
Rozpoczął się właściwie jeszcze dnia poprzedniego, bo o godzinie 22.00 pierwsza grupa wyszła w teren, a następne w odstępach piętnastu minut. Grupy wychodziły w teren przygodny znany jedynie organizatorom ćwiczenia. Założeniem ćwiczenia było sprawdzenie wiedzy nabytej w trakcie cyklu szkoleniowego, jest to przede wszystkim sposób weryfikacji wiedzy i umiejętności kursantów, ale też poprawności założeń szkoleniowych jakie postawił sobie organizator. Każda z grup otrzymała po dwa zadania do wykonania, zadania wsparte zostały informacjami uzyskanymi w trakcie odprawy, mapami terenu oraz informacjami o prawdopodobnym położeniu celów, sposobie łączności i kontaktu, a także informacjami dotyczącymi ewakuacji w wypadku zaistnienia sytuacji awaryjnej. Już w trakcie wykonywania zadań grupy otrzymały zadanie dodatkowe związane z ich podjęciem i odzyskaniem po jego wykonaniu. Zadania zostały przydzielone wg klucza którego głównym założeniem było ukompletowanie grupy, jej stan motoryczny jako zespołu oraz osobista obserwacja i informacje instruktorów na temat wcześniejszych działań kursantów. Ze względu na kilka osób które po wcześniejszym szkoleniu zrezygnowały z wyjścia do ćwiczenia stan etatowy grup został nieco zmieniony. Elastyczne podejście do szkolenia jest nieodzownym elementem takich przedsięwzięć i musi wiązać się z ingerencją w skład grup w trakcie jego trwania.
Rejony wykonywania zadań osiągnęły wszystkie grupy, wszystkie też zdołały namierzyć obiekty jednak samo wykonanie zadań na przydzielonych obiektach nie zostało zrealizowane przez wszystkich. Jedna z grup otrzymała komendę odejścia z rejonu po upływie czasu wyznaczonego na wykonanie zadań natomiast pozostałe po całkowitym lub częściowym ich wykonaniu przemieściły się w rejony wyczekiwania, a następnie w wyznaczone strefy ewakuacji. W trakcie ćwiczenia zaszła konieczność ewakuacji medycznej trzech osób których sprawność motoryczna została znacznie ograniczona w związku ze znacznym zmęczeniem organizmów. Założenie ćwiczenia sprawdzającego zostało wykonane w stu procentach oraz dało obraz poziomu wiedzy jaką kursanci nabyli w trakcie szkolenia.
Weekend Zwiadowców jest szkoleniem dla wszystkich niezależnie czy przybędą indywidualnie czy też w większej grupie, a moim celem jako organizatora jest połączenie tego w jedną całość stąd też konieczność takiej organizacji grup aby posiadały zbliżoną liczbę kursantów, a także nie rozbijanie w miarę możliwości jednolitych zespołów. Niesie to za sobą konieczność zróżnicowanego pod kątem trudności i odległości wyznaczania zadań do ćwiczenia sprawdzającego. W tym roku, aby nadać jeszcze większego realizmu działania w terenie działały zespoły pozoracyjne których zadaniem było utrudnienie wykonania zadań i jak się okazało było to strzałem w dziesiątkę. Przeciwnik w terenie to realne zagrożenie… nie mniej jednak nawet większy problem może być z podjęciem własnego śmigłowca ewakuacyjnego czego kursanci doświadczyli na zakończenie ćwiczenia. Houseik – jeszcze raz dzięki za profesjonalnie prowadzoną korespondencje radiową
LOGISTYKA i ZABEZPIECZENIE.
Dla mnie osobiście co roku jest, to najtrudniejszy element WZ najtrudniejszy, bo właściwie w większości spoczywający na moich barkach. Nie doszły do mnie żadne krytyczne uwagi odnośnie zabezpieczenia szkolenia, co mam nadzieje jest wyrazem pozytywnego odbioru przez kursantów. Pomijając wkład własny wolę skupić się tym, co inne podmioty zrobiły na korzyść szkolenia, a było tego naprawdę dużo.
17 WBZ
– udostępnienie obiektów szkoleniowych,
– udostępnienie techniki bojowej,
-zabezpieczenie od strony sanitarno-higienicznej oraz żywnościowej i kwaterunkowej, wydzielenie wsparcia instruktorskiego,
Stowarzyszenie Obrona Narodowa.pl
– Wsparcie medialne oraz dotacja finansowa.
Formacja SGO
– Wsparcie medialne oraz instruktorskie.
JS 4046 Sulechów
– Wsparcie instruktorskie.
JS 3006 Nowa Sól
– Udostępnienie namiotu logistycznego.
Formacja GGRS
-Udostępnienie namiotu dla TOC, praca włożona w rozwinięcie i zwinięcie rejonu szkolenia.
Grupa Hunters 04.
– Wsparcie instruktorskie, podgrywka opfor
Firma Grupa Gezet.
– Udostępnienie pojazdu osobowo – terenowego na rzecz zabezpieczenia szkolenia
Firma Gunfire.
– Wsparcie medialne oraz ufundowanie nagród.
Wydawnictwo Warbook.
– Ufundowanie nagród
Sołectwo Kalsko i Stowarzyszenie „Kalsko XXI”.
– Udostępnienie wyposażenia multimedialnego
red. Piotr Bermabiuk (Polska Zbrojna).
– Dobre słowo w artykule pt. Cywilne Manewry w którym Weekend Zwiadowców rzeczywiście nabrał ogólnopolskiego znaczenia.
Myślę, że opis pracy i zabiegów włożonych w to aby szkolenie mogło wystartować zająłby kolejne kilka stron, co zapewne zniechęciłoby większość osób do zapoznania się z nim na tym więc zakończę te słowa o zabezpieczeniu.
Szanowni uczestnicy zakończyliśmy tegoroczny Weekend Zwiadowców z bagażem wiedzy i doświadczeń zdobytych bądź doskonalonych, spotkaliśmy się po to aby przez te trzy dni poświęcić czas na to, co jest istotą trwania grup pro obronnych i rekonstrukcyjnych, a więc na szkolenie, szkolenie bez niepotrzebnego gadania i wytapiania czasu i o to chyba chodziło. Dziękuję Wam wszystkim za obecność, za klimat i wytworzoną atmosferę i za to, że z roku na rok jesteście bardziej zmotywowani, świadomi i bezkompromisowi.
Dziękuję instruktorom za wkład pracy jaki włożyli abyście mogli nabyć wiedzę w stopniu jak najbardziej przyswajalnym. Dziękuję wszystkim osobom i podmiotom które włożyły wkład w to aby ten projekt mógł rozwijać się nadal. Na koniec dziękuję swojej żonie za zrozumienie mojego trzytygodniowego „wyłączenia z życia”… i przerwy w remoncie mieszkania
Pod koniec tego roku wypatrujcie pierwszych informacji o przyszłorocznej piątej edycji, bo z moich planów ze Scottem będziecie mogli czuć się zaskoczeni.
Pozdrawiam.
Recon