W ostatnią niedzielę (16.03.2014 r.) przeprowadziliśmy w Gdańsku nabór do klasy I/2014. Możemy zdradzić szczegóły jak przebiegło pierwsze spotkanie ponieważ przy każdym naborze zmieniamy wyzwania i sprawdzamy nowe pomysły. Poprzedni nabór wzorowany był na BUD/S (była więc zimna woda, piasek, pływanie), a tym razem inspirację czerpaliśmy z całkowicie innych klimatów, czyli S.E.R.E.
Operacja SER (Serach, Escape, Respawn) rozpoczeła się o godzinie 10:00 w Kolibki Adventure Park. Stawiło się 15 osób, tradycyjnie o zróżnicowanym wieku i przygotowaniu. Na powitanie do wykonania były pompki za każdy brak sprzętowy z udostępnionej wcześniej listy. Sprawdziliśmy też czy rekruci odpowiednio wprowadzili na mapy, przesłane wcześniej koordynaty: do odnalezienia były 4 punkty, którymi były dwie trójmiejskie wieże widokowe, skryty w lesie oliwskim nadajnik oraz stary warsztat samochodowy.
„SER-owy” klimat wymagał klimatycznego wprowadzenia do działania dlatego zorganizowaliśmy prowizoryczny rzut na „szybkiej linie”…ściślej linie holowniczej – pealing rąk był całkowici gratis. Nie było tez podkładu muzycznego Ryszarda Wagnera ale nadrobimy to na następnym naborze, w którym przewidujemy nabór oparty na programie „Jaka to melodia”. O dziwo obyło się bez konieczności przełamania czyjegoś lęku wysokości tak jak przerabiane to było na ostatnim naborze. Samą stację na pewno kojarzą dobrze uczestnicy Biegu Morskiego Komandosa.
Lekko podniesione ciśnienie i można było już przejść do konkretów. Rozgrzewkę zaserwowali nasi sprawdzeni w boju koledzy: Marek (instruktor crossfit, zdobywca drugiego miejsca na Biegu Morskiego Komandosa i GROM Challange) oraz Demi (uczestnik Selekcji 56 oraz były z-ca dowódcy ds. szkoleniowych jednej z organizacji strzeleckich). Pobity został nowy rekord: 7 minut starczyło żeby pierwsi rekruci zrezygnowali z rywalizacji i to nie mało bo 1/3 stanu. Finalnie o rozmowie z dowódcą ilość „odpadów” zmalała o 80%. Tam chyba ktoś musiał cukierki rozdawać na pocieszenie. Trochę bardziej serio: część osób przyjechała z odległego o kilkaset kilometrów Kwidzyna czy Kołobrzegu więc powrót po 7 minutach treningu do domu…cóż to nie jest przecież GROM, daliśmy drugą szansę a numery mało zmotywowanych kolegów zanotowaliśmy i będziemy pamiętać do końca naboru.
Po rozgrzewce przyszedł czas na tor przeszkód. Ponownie skorzystaliśmy z dobrodziejstw pozostawionych po poprzednich edycjach Biegu Morskiego Komandosa. Przy okazji po każdej przeszkodzie zadawaliśmy pytania z wiedzy ogólnej: data bitwy pod Grunwaldem, nazwiska dowódców JW GROM, JWK, JW Formoza, w których miastach działają SPAP-y, z jaką prędkością leci jaskółka bez obciążenia (europejska oczywiście).
Na tym etapie skończyło się pocenie, a zaczęła „zabawa”. Rekruci już na początku zostali poinstruowani aby nie podawać swoich personaliów poza numerem identyfikacyjnym. Taką wiedzę mieli mniej lub bardziej dyplomatycznymi sposobami wyciągnąć od nich członkowie SGO. Rekruci byli pojedynczo zabierani do odosobnionego miejsca i tak następowały wywiady środowiskowe. Zależało nam również na tym aby rekruci zdradzali tożsamość swoich kompanów:) Wiemy na kogo już możemy liczyć gdyby kiedyś do drzwi zapukali akwizytorzy albo sąsiedzi z za wschodniej granicy;).
Zasada przy przesłuchaniach była prosta: brak zasad, poza jedną. Rekrut w dowolnej chwili mógł powiedzieć „STOP” (miało być to hasło SER, ale obawialiśmy się, że zapomną.) Niektórych kolegów poniosła fantazja – symulowali użycie paralizatora, a w rzeczywistości jedynie szczypali przesłuchiwanych. Musieliby być bardzo przekonywujący bo dwie osoby aż się osunęły z „bólu” – ale bardzo doceniamy grę aktorska:) Rekruci byli potem przenoszeni do kolejnej nieokreślonej lokalizacji i wypuszczani…a w zasadzie wypuszczali się sami bo samodzielnie musieli przeciąć krępujący ich ręce opaski.
Kolejnym zadaniem była ucieczka do bezpiecznych punktów. W ślad za rekrutami podążyli członkowie SGO podzieleni na zespoły wywiadowcze i pościgowe. Z oczywistych względów materiały, które udostępniamy pochodzą od tego pierwszego zespołu;) Większość rekrutów poszła po najmniejszej linii oporu i kierowała się przez miasto. U nas były z kolei osoby które, liczyły na większe wyzwanie i przebiegły trasę z Gdyni do Gdańska lasem (napotykając po drodze dzika, który miał chyba gorszy dzień niż rekruci). Z jedną rzeczą nas jednak pozytywnie rekruci zaskoczyli. Wybrali łatwo przewidywalną trasę ale w ostatniej chwili zmieniali kierunek myląc ścigających ich ludzi…a może się po prostu zgubili?
Ostatnim punktem „wycieczki” była sala treningowa GKS Champion na której zrealizowany miał być blok sprawnościowo-treningowy. Jednak przed tym, każdy z rekrutów musiał jeszcze przejść jeden z elementów selekcji SGO Gdańsk, którym jest mini tor przeszkód oraz przetrwać minutowy sparing w formule BJJ z dowolną osobą z SGO. Nikt z rekrutów walki nie wygrał, ale było sporo nierozstrzygniętych w regulaminowym czasie sparingów.
Deklarowaliśmy nie uczyć żadnej praktycznej wiedzy w trakcie naboru, ale doceniając prawie 7 godzin ich wysiłku i zaangażowania (wycofała się tylko 1 osoba) zrealizowaliśmy godzinny blok treningowy w zakresie walki wręcz, sprawdziliśmy też na jakim poziomie znajduje się wiedza chłopaków w zakresie strzelectwa. Tym sposobem zakończyliśmy pierwsze spotkanie naboru. Kolejne już bez fajerwerków w najbliższą niedzielę.
Krótkie podsumowanie statystyczne:
15 zgłoszonych rekrutów
35% nie zaliczyło rozgrzewki
65% nie zaliczyło toru przeszkód
28% przegrało sparing przed czasem
rekruci przebyli łącznie 255 km
spalono kilkadziesiąt tysięcy kalorii
nie spędzono bezproduktywnie 7 godzin przed komputerem lub TV
taśmowo pytano „chcesz zrezygnować?” ale tylko jedna odpowiedź była twierdząca;)
Ex Unitate Vires