Skrót informacji w meldunku SALTR:
SITUATION: Na Ogólnopolską Selekcję SGO „OPS11N″ stawiło się 19 kandydatów
ACTION: Selekcję ukończyło 11 kandydatów
LOCATION: Gdańsk, Trójmiejski Park Krajobrazowy
TIME: 231600STY21-241700STY21
REACTION:
Dnia 23go stycznia 2021 roku wziąłem udział w selekcji do szeregów formacji SGO. Zaliczenie selekcji jest podstawą do dalszego rozwoju w szeregach tej organizacji. Jako weteran zawodów Lekkiej Piechoty organizowanych przez Klub Strzelających inaczej, postanowiłem się zmierzyć z wyzwaniem. Po co tam wstąpić? Każdy ma swoje motywacje. Ja miałem swoją.
T-0
Godzina mojej zbiórki do startu selekcji wyznaczona była na 1630. Nie wcześniej nie później. Mój numer to 1120. Miejsce spotkania to molo w Gdańsku Brzeźnie. Idę z wątpliwościami, a na dodatek od wczoraj męczą mnie dolegliwości żołądkowe. Ale co tam, kilka piguł zaleconych przez Panią Farmaceutkę i mimo wszystko jadę w wyznaczone miejsce.
Jest już ciemnawo, jednak rozpoznaję w pobliżu towarzysza zmagań. Cześć, cześć, jak się masz i tego typu pozdrowienia. Okazuje się, że mamy wyznaczona tę samą godzinę zbiórki. Szybki briefing i pierwsze zadanie. Marsz/marszobieg w okolice konkurencyjnego molo w Sopocie. Ruszam, już mi się podoba, bo wpadam w rytm wykonywania zadań. Uwielbiam to! Nie zastanawiasz się, tylko wykonujesz. W Sopocie miałem się stawić NET 1729 NLT 1731. Pojawiam się 1730. Tu zadanie odszyfrować współrzędne zakodowane parami liter. Czas na wykonanie zadania ca 10 min. Mam pomysł, jednak okazuje się nietrafiony. Nie udało mi się rozszyfrować współrzędnych. Czołgam się z plecakiem na polecenie i otrzymuję kolejne zadanie. Tym razem marsz na Zaspę. Marsz miał być wykonany w parach, jednak dla mnie nie ma pary. Maszeruję sam. Jest dużo czasu. Mam się stawić na placu sportowym równo o 1930. Udaje się. Tu sprawdzian z WFu. Pierwsze przysiady. Instruktor dokładnie pokazuje jak mają być wykonane. Czas 1 min. Udało mi się zrobić tych przysiadów ileś tam. Kilka sekund przerwy i powtarzamy ćwiczenie, jednak w czasie 30 sek. Kolejne pompki w czasie 1 min. Udaje mi się zrobić ich najwięcej ze wszystkich (jak się później okazało), kilka sekund przerwy i pompujemy na 30 sek. Ostatnie ćwiczenie to brzuszki w tej samej formule 1 min i 30 sek. Otrzymujemy polecenia zabrania plecaków i skierowanie się do kolejnego instruktora. Biegamy na 1000m po pętli 200m. Zazwyczaj biegam w butach sportowych, jednak tym razem muszę to wykonać w butach trekkingowych za kostkę. Jest spoko. Biegamy we trzech. W nagrodę dostajemy kółko bonusowe. Na kolejnym stanowisku zostajemy sformowani w sekcję DELTA. Powinniśmy liczyć 5 osób, ale braki kadrowe powodują, że tworzymy sekcję 3 osobową. Zgłaszam się na dowódcę (TL) i medyka (MED), 1117 to nawigator (NAVI), 1118 odpowiedzialny za kontakt „radiowy” (RTO). Instruktor przekazuje nam kopertę z kolejnym zadaniem, a jednocześnie odbywa się sprawdzian wiedzy o partnerze wcześniejszego marszu (mnie to ominęło, bo przecież maszerowałem na miejsce zbiórki sam), ważenie plecaków czy aby na pewno ważą ok 10% naszej masy ciała i ruszamy. Zadanie jest proste. W wyznaczonym miejscu obserwacji mamy niezidentyfikowani podjąć obserwację obiektu, dowiedzieć się w jakim miejscu podążył obserwowany i przejąć kopertę z kolejnym zadaniem. Po wszystkim EXFIL. Misja zakończona sukcesem. 1118tka, który był bezpośrednim wykonawcą roli obserwacyjnej, wywiązał się z powierzonego zadania na 200%.
T-5
Kolejny marsz, tym razem w okolice Parku Krajobrazowego. Zadanie to rozpoznanie i wykonanie szkicu obiektu. Generalnie sukces, jednak z małą nieświadomą wpadką. Chyba nie do końca odczytaliśmy intencję zadania i dochodząc do obiektu rozpoznania weszliśmy wprost na czujki. Szybka konfrontacja i hasła tytułem „Panowie! CO Wy tu robicie?! To obiekt chroniony! Tu nie można wchodzić!”. Kurczę, czyżby mission fail? No way!!! Trzeba improwizować i mówię, że nie zamierzamy wchodzić na teren obiektu, rozumiemy, że jest chroniony, a na pytanie „co tu robicie?” odpowiadam spontanicznie „szukamy grzybów”. No ja jego! Jest zima, więc chyba lodowych! No ale udaje się wykręcić. Kontynuujemy misję. Oddalamy się i postanawiam powrócić w okolice obiektu, aby dokładnie rozpoznać obiekt i wykonać szczegółowo zadany szkic. Wiem, że ochrona nadal się kręci koło obiektu, wiec wpadam na pomysł, aby powrócić w okolice obiektu ze światłem pod pretekstem szukania zgubionej chwilę wcześniej rękawiczki. Idę, większość rozpoznania udaje się wykonać po ciemku, jednak kilka szczegółów jest nie widocznych po ciemku więc odpalam czołówkę i idę w poszukiwaniu rzekomo zagubionej rękawiczki. Ochrony nie ma. Kręcę się wg planu, zapamiętuję szczegóły i oddalam się. Już daleko uszedłem, jednak ochrona mnie dogania i podejrzewa o robienie zdjęć chronionego obiektu. Na nic próby tłumaczenia, że rękawiczka…, że żadnych zdjęć…. Zostaje wezwana telefonicznie Policja (okazało się fake’iem). Krótka dyskusja i dostajemy pozwolenie na kontunuowanie zadania. Idziemy przez piękny las Parku Krajobrazowego kilka razy wchodząc nie w tą ścieżkę co powinniśmy. Mozolny marsz drogami i kilka razy na przełaj i dochodzimy do cywilizowanej drogi z chodnikiem. Kolejne miejsce podjęcia wytycznych to myjnia przy lotnisku w Rębiechowie. Odbieramy dyspozycje o wyznaczonym czasie. Kolejne zadanie to rozpoznanie wieży Nabieżnikowej, po czym mamy znów się udać w miejsce wcześniejszego sprawdzianu z WFu. Idziemy i idziemy. Szkicujemy i udajemy się w pobliże ostatniej zbiórki. Mamy 2-3 godziny na przerwę. Przypadkiem znajdujemy miejsce schronienia w przedsionku wejścia do biur. Jest tu już zainstalowana inna sekcja, jednak zapraszają do siebie. Kładziemy się na podłodze i staramy się odpocząć. Nie udaje mi się zasnąć czego zazdroszczę pochrapującym kolegom. Jednak wg zasady, że lepiej nie do końca dobrze leżeć, niż dobrze stać, korzystam z tej możliwości. Oczyma wyobraźni obserwuję nas zewnątrz. Wyglądamy pewnie jak jacyś bezdomni i to jak jacyś weterani wojenni, bo ja ubrany cały w Multicam, kolega w WZ, a 1118cie totalnie cywilnie. Jednak nikt nas nie wygania z miejsca mimo wiszącej nad nami wielkiej przemysłowej kamery. W pewnej chwili do naszego lokum wchodzi rosły mężczyzna i stanowczym krokiem idzie w naszym kierunku. Ja przygotowuję się do tłumaczenia, że bierzemy udział w selekcji i najdalej za godzinę stąd spadamy wcześniej sprzątając wszystko po sobie…. Jednak odbiera mi chwilowo mowę! Ów mężczyzna pochyla się nad nami wręczając nam papierową torbę i mówi „Panowie! Tu dla was śniadanko!”. Ja jego! CO za gość! Udaje mi się wydusić z siebie „DZIĘKUJEMY SERDECZNIE”. Przyjmujemy podarunek mimo, że jedzenie i wodę mamy na zielono. Damn, mega pozytywnie zaskoczyła nas ta sytuacja. Wiara w ludzi przywrócona! Swoja drogą, ciekaw jestem jakie emocje musieliśmy wzbudzić, że facet na coś takiego się zdobył. Chyba na zawsze pozostanie to dla mnie zagadką.
T-16
Ok, dość odpoczynku, ruszamy na miejsce zbiórki. Otrzymujemy wytyczne, że mamy się stawić w miejscu dawnej żwirowni dokładnie o 0930. Otrzymujemy też info, że sekcja Echo została rozwiązana i jeden członek tej sekcji ma do nas dołączyć. Próbujemy się z nim spotkać w trakcie marszu, jednak kolega jest zmęczony i nie udaje mu się nas dogonić. Dociera na miejsce kilka minut po nas. Instruktorzy pozwalają mu warunkowo do nas dołączyć. Zaczyna się katowanie: podpór, pompki, brzuchy, Burpies nie mają końca. Belka nad głowę, belka na ziemię, czołgać się, padnij, powstań. Yeah, w końcu to co misie lubią najbardziej. Mimo tego, że od jakiegoś czasu staram się ćwiczyć, czasem brakuje mi tchu. Nowy kolega ma kłopoty, chyba zmęczenie jest lekko za duże. Już nie pamiętam, jednak chyba instruktorzy w obawie o jego zdrowie postanawiają, że może usiąść przy ognisku. Kolego, nie zdążyliśmy się poznać, jednak to Cię pewnie zmotywuje do treningów i jeszcze im wszystkim pokażesz! Do następnego razu! Kolejne zadanie fizyczne to wdrapać się na zbocze, przedstawić się (na selekcji nie mam imienia, mam numer!) i proste zadanie matematyczne. Kurde, złapali mnie. KOLEJNOŚĆ WYKONYWANIA DZIAŁAŃ!!! Pamiętaj 1120cia, mnożenie jest wykonywane przed dodawaniem! W nagrodę kolejne wejście. Jeszcze kilka ćwiczeń gimnastycznych i udajemy się do kolejnego instruktora. Tu otrzymujemy zadanie do opanowania technik poruszania się w sekcji, zerwania kontaktu, zakładania bazy itp. Trwa to ok 2-3h. Dajemy radę. Kolejne to proste zadania z nawigacji przy użyciu mapy i kompasu. Instruktorzy nie mają większych uwag, jednak przekazują drogocenne wskazówki, jak można zrobić to lepiej, sprawniej. Dzięki!
T-21
Czas na S.E.R.E. czyli przetrwanie w niewoli. Oczywiście jest to namiastka tego co moglibyśmy przeżyć. Zostajemy skrępowani trytytkami i mamy się uwolnić przy wykorzystaniu wszystkiego co w tym momencie dostępne. Dość szybko się wyswobodzamy i uciekamy z niewoli. Wcześniej dostajemy informację, że grupa pościgowa wyrusza za nami z opóźnieniem 2 minut. Droga ucieczki to dość strome błotniste zbocze. Wspinamy się naszą sekcją i uciekamy graniami pobliskich górek. Udaje się, jesteśmy w safe house. Nie tym razem my friends!
T-22
Kolejne zadanie to rozpalenie ogniska i zagotowanie wody. Od kilku godzin pada. Wszystko mokre. Możemy użyć tylko tego co mamy przy sobie. A, że plecaków nie zabraliśmy przy ucieczce, to jesteśmy saut’e. Zupełnym przypadkiem kolega ma zapałki. Wykorzystując korę brzozy udaje nam się rozpalić ogień na tyle, żeby móc zagotować wodę, jednak zabrakło nam czasu. Zadanie niezaliczone. Następnym razem będzie lepiej.
T-23
Mamy jeszcze trochę czasu do planowanego zakończenia selekcji (min 24h) więc zaczyna się powtórnie gimnastyka. Dziesiątki pompek, przysiadów, Burpies, czołganie, kaczuszki, Spidery i inne cuda oraz podbiegi pod pobliskie wzniesienie. Fajnie, jednak czasem brakuje siły i tchu. Instruktorzy dają w tyłek, jednak o to chodziło. Sekcję po sekcji na dalsze działania zabiera instruktor . Jako ostatnia sekcja robimy nieustannie Burpies. W końcu przychodzi i po nas znajomy instruktor zabierając nas w kolejne miejsce. Czekając na kolejne zadanie, przechodząc przez kolejne stanowiska instruktorskie dochodzimy do ogniska i dowiadujemy się, że selekcja się oficjalnie zakończyła. Sukces!
T-24
Przy ognisku jest błogo. Gratulacje, podsumowania, informacje i tradycyjne zbicie piony z instruktorami i innymi numerami. Niewielki feedback i zbieramy się do ciepłego domu. Odzyskuję imię.
Po jakimś czasie przychodzą refleksje. Pewnie jeszcze za kilka dni będą inne, dodatkowe, jednak na ten moment mogę powiedzieć, że to było doskonałe doświadczenie. Nie żałuję i cieszę się, że mogę dołączyć do tej grupy i jak to powiedział 1118cie przy after briefiengu „dało się zauważyć, że instruktorzy tworzą fajną, zgraną pakę”. Teraz czas na kurs bazowy i dalsze wspólne treningi. Patrząc na to co się działo i wcześniejsze obserwacje SGO, nie mogę się doczekać.
Jeśli zastanawiasz się, czy przystąpić do kolejnej selekcji, nie wahaj się tylko pakuj plecak i do zobaczenia!.
Zdjęcia: Victoria Argent Art
Relacja: 1120 (Delta)