Formacja SGO

20211009 V Maraton Selekcja

SITUATION: W V edycji zawodów Maraton Selekcja wystapiło 2 zawodników z SGO Gdańsk

ACTION: W kategorii mundurowi-cywil Skaut zajął 20, a Mac 34 miejsce. .

LOCATION: Cisna

TIME: 090600PAŹ21-091300PAŹ21

REACTION:

Wiele razy odwiedzałem krainę Łemków i Bojków, ale tym razem miało być inacze. Dwa tygodnie wcześniej było przeziębienie, potem Formoza Challenge w Gdyni, a wyjazd już za kilka dni. Po 800 km niełatwej trasy po Polsce, udało mi się w piątek odebrać pakiet startowy w Cisnej – V Maraton Selekcja stał się rzeczywistością. Start wyznaczono mi w sobotę na 6 rano.
Mimo sporego już doświadczenia w podobnych biegach przełajowych, na Maraton Selekcja pojechałem po raz pierwszy. Nie wiedziałem czego się spodziewać. Tradycyjnie organizator nie podał ani dystansu, przebiegu trasy i limitów czasu.

W Cisnej szybo zebrano zawodników, załadowano nas wojskowe ciężarówki i w drogę. Dojechaliśmy w okolicę starej wsi Zubeńsko. Huk, wystrzały rozpoczęły zmagania. Po niecałych 2 km ostrej drogi zawodnicy byli już mocno rozgrzani i od razu było wiadomo, że bieg nie będzie łatwy. Kolejny odcinki przechodziły przez bagna, rzeczki, pola…by skończyć się po 10 km na strzelnicy w Nowym Łupkowie. Tu zatrzymano czas zawodnikom. Nastąpiła „miła” pauza w biegu. Wystawiony na powiewu wiatru, przy temperaturze bliskiej zero, już dobrze spocony…

Kolejny transport ciężarówkami przebiegł bardzo sprawnie. Wywieziono nas w okolicę wsi Solina, gdzie rozpoczął się drugi etap. Na początek poszło 8km podejścia na leśną grań. Z przeciwka mijaliśmy uśmiechniętych zawodników Biegu Rzeźnika, którzy na lekko, szybko zbiegali ku swojej mecie. My brnęliśmy w las. Sądziłem, że nasza meta jest również blisko, gdy na nagle polanie spotkałem dwóch żołnierzy. „Hard czy Standard” – padło szybkie pytanie. Jasne, że HARD!

Zaczął się kolejny etap – najpierw bardzo ostre zejście, wzdłuż malowniczego strumienia, potem kawałek asfaltu do kolejnego punktu kontrolnego, gdzie czekało zadanie z serii memo – zapamiętaj cyfrę i treść. Wydawało się proste, jednak kolejny etap drogi był bardzo długim i ostrym podbiegiem, podejściem, stromą cholerną górą, która kosztowała mnie resztki sił. Zaraz przed szczytem zegarek pokazał 25 km a puls minął 190 (przy 47 roku życia). Gwiazdy w środku dnia – tak, są widoczne! Uratował mnie jeden z zawodników „Krówką komandosa”.

Szczyt zdobyłem resztką sił. Od tej pory nie było już wyścigu – szła tylko głowa. 28,29 km i każdy krok przybliża cel. Mety jednak nie było widać. Kolejny szczyt – Jasło, Szczawnik – pamięć z bólem wracała. Droga kieruje się ku Cisnej! Meta! Ostatnie 4 km to walka z zejściem. Uda były już mocno nadwyrężone, brak wody, głód i zmęczenie sięgały zenitu. Kiedy zobaczyłem pierwszy punkt pomiaru wagi wiedziałem, że meta jest „za rogiem”.
Pokonany dystans – 34 km
Miejsce w kategorii mundurowi cywil – 20
Czas: 6:52:12
Mimo, że wieczór zakończyłem w towarzystwie ratowników medycznych, imprezę uznaję za bardzo udaną. Trudna trasa, piękna przyroda jesiennych Bieszczad i miły klimat imprezy. Oto Maraton Selekcja moimi oczami.

Relacja: Skaut