Formacja SGO

20221105 Podsumowanie Ogólnopolskiej Selekcji SGO OPS12.3

SITUATION: Na Ogólnopolską Selekcję SGO „OPS12.3″ stawiło się 6 uczestników
ACTION: Selekcję ukończyło 4 uczestników
LOCATION: Sudety Zachodnie
TIME: 05LIS22-06LIS22

REACTION:

Luźnym krokiem docieramy do punktu zbiórki, moje myśli krążą jeszcze wokół aromatycznej kawy i ciepłego śniadania, którego tego ranka nie miałem okazji zjeść – błąd, mimo że jest jeszcze przed czasem, to selekcja już się zaczęła, o czym miałem przekonać się później. Od instruktorów dostajemy pseudonim, mapę i.. jajko – ma przetrwać w całości do końca selekcji. Mamy jeszcze kilka minut, żeby je zabezpieczyć i zaczynamy. Jest nas sześciu: zielony, niebieski, czerwony, żółty, fioletowy i różowy. Dostajemy jeszcze po jednym jajku na buddy team i zaczynamy od testu maksów na siłowni w parku. Ruszamy.

Chwila – stop! Czy ktoś zabrał nosze, które dostaliśmy od instruktorów? Pierwsza wtopa i pierwsze karne pompowanie, trzeba się przyzwyczaić i koniecznie zacząć myśleć. Po godzinie dochodzimy do wiaduktu kolejowego, musimy przejść przez rzekę. Jest listopad, do końca selekcji pozostały około 29 godziny, a my mamy teraz brodzić po pas w wodzie? Pada komenda: “Trzy minuty na przygotowanie się do przeprawy!”. Uratowani, odetchnąłem z ulgą (przynajmniej na razie).

Po drugiej stronie pada pytanie o marki samochodów, którymi przyjechali instruktorzy, a ja sobie przypominam co robiłem po przyjściu na miejsce zbiórki i gratuluję sobie w myślach – płacimy cenę za brak uważności i idziemy dalej. Co rusz pojawiają się nowe zadania, które w końcu przerwane zostają pierwszym “Rezygnuję”. Zostaje nas pięciu. Następne godziny upływają
na wykonywaniu kolejnych poleceń. Zadania fizyczne przerywane są mentalnymi, po których znów wracamy do fizycznych, chyba że któryś z instruktorów stwierdzi, że prawdopodobnie nas to nudzi i wtedy wykonujemy jedne i drugie jednocześnie. Odpada drugi uczestnik, jak tak dalej pójdzie to selekcja zakończy się przed czasem. Ćwiczenia fizyczne dają mocno w kość. W trakcie jednej z ‘przerw’ siadamy w czwórkę plecami do siebie i dostajemy od jednego z instruktorów plecak, który mamy sobie podawać. Nie wiem czym kierował się instruktor, ale w obieg trafił mój plecak. Odebrać, podnieść nad głowę, podać dalej, odebrać, podnieść, podać, odebrać, … ćwiczenie nie ma końca, a nasze ciężkie oddechy przerywane są jedynie komendą “szybciej!” padającą z ust instruktora częściej niż z ust mo… nieważne. Koniec, a ja zastanawiam się tylko czy moje jajka są całe.

Zmierzch nas zaskoczył, ale jeszcze bardziej zaskoczył nas komunikat instruktorów, że w tym miejscu będziemy spać. Przed tym mieliśmy jeszcze tylko sprawdzić, które z jaj przetrwały byśmy mogli je ugotować i zjeść. 50% skuteczności u mnie zapewniło mi jeszcze serię dodatkowych ćwiczeń – dobrze, bo wolałem iść spać rozgrzany, szczególnie, że dzień wcześniej uznałem śpiwór za zbędny bagaż na selekcji. Kładąc się spać myślałem czy nadal jestem na selekcji czy na koloniach zimowych i ktoś zaraz wpadnie do nas z butelką grzańca i muzyką. Inni, wnioskując po odgłosach chrapania, się nad tym nie zastanawiali. Grzańca się nie doczekałem, ale nie minęło 20 minut jak syreny przerywane hukiem granatów wyrwały niektórych z nas ze snu, a wszystkich postawiły migiem na nogi. Noc miała jeszcze trochę potrwać.

O świcie idziemy się wspinać. Wiemy, bo wieczorem zaczęliśmy nosić ze sobą torbę pełną sprzętu. Dla osób bez doświadczenia jest to nie lada wyzwanie, ale nikt już chyba nie myśli o rezygnacji, jesteśmy w tym razem i razem to ukończymy. Zgraliśmy się, zaczynamy się nawzajem pilnować, co szybko odwdzięcza się mniejszą liczbą karnych zadań dla nas wszystkich. Kolejne godziny upływają na ćwiczeniu orientacji w terenie, poruszania się z mapą, maskowania, posługiwania się bronią, czy wykorzystywania stazy taktycznej. Nikt nie wie ile do końca, gdy dostajemy kolejne zadanie indywidualne. Mamy dobiec do punktu oddalonego o dobrą godzinę marszu od nas. Ruszamy bez zbędnego zastanawiania się czy mamy na to siłę, bo chyba nie chcemy znać odpowiedzi. Po kilkuset metrach trafiamy na instruktora, który daje nam jeszcze dodatkowe zadania. Czekamy w podporze na czwartego i gdy do nas dołącza słyszymy “Gratuluję, ukończyliście selekcję.”. Pozostaje zejść do punktu startowego. Torbę ze sprzętem niesiemy już wszyscy, zarówno uczestnicy, jak i instruktorzy. Jesteśmy zespołem. Jesteśmy w SGO.

Relacja: Niebieski

Zdjęcia: Summon