Lekarz ma swoje specjalizacje i narzędzia do inwazyjnej diagnostyki, my mamy swoje taktyki (specjalizacje) oraz techniki i procedury (narzędzia do operacji). Jedynie z pacjentami bywa różnie, bo nasi nie zawsze są zadowoleni z udziału i efektów leczenia.
“Klątwa” interdyscyplinarności w SGO objawia się tym, że wypada dobrze strzelać, umieć udzielać pierwszej pomocy, wbijać synchronicznie z granatem hukowo-błyskowym do pomieszczenia, znać tekst szantów podczas abordażu statków i jeszcze nie gubić się na nocnych marszach. Mamy na to jednak sposoby:
Oddziałowe szkolenia i symulacje.
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Szkolisz się i sprawdzasz w najbliższym gronie, czyli wśród instruktorów i kolegów z swojego oddziału, sekcji, czy kółka.
Formacyjne warsztaty i manewry.
Ruszasz w kraj i dowiadujesz się dlaczego to właśnie Wrocław specjalizuje się w ratownictwie, Warszawa w CQB, a Gdańsk to morze możliwości. Każdy w rodzinie dzieli się czymś w czym jest lub będzie dobry.
Zewnętrzne szkolenia specjalistyczne.
Słowo klucz: outsourcing. Uczyć trzeba się przecież od najlepszych, a tacy mogą być tylko zawodowcy z doświadczeniem bojowym. Korzystamy z wsparcia instruktorów z takich jednostek jak Formoza, GROM, JWK, SKPK, czy 10th Special Forces Group. Gdy jest nas więcej, łatwiej się nam dogadać finansowo, dopasować pod siebie zakres szkolenia oraz wybrać dogodny termin i miejsce szkolenia. Masa, a potem rzeźba!
Nauka zdalna.
Idziemy z duchem czasu. Teorię czy czynności powtarzalne (manual) możemy doskonalić bez wychodzenia z domu. Żródłem wiedzy są nasze wewnętrzne materiały szkoleniowe i zawsze pomocna grupa internetowych wyjadaczy (Chairborne Powerpoint Ranger, Keybord Commando, SFOD Special Forum Operator Delta).